Zaległości, zaległości! Normalny człowiek w normalnym życiu żyje w teraźniejszości. A może mi się wydaje?:) Ja mam wrażenie, że wciąż jestem w przeszłości, w innym wymiarze. Nie tak daleko, bym nie wiedziała co to koło, daleko za atari i po zburzeniu Muru Berlińskiego, ale i tak w tyle. A może to sposób na młodość??
Na szczęście od czasu do czasu udaje mi coś pchnąć, przepchnąć, przeskoczyć i odetchnąć. Wtedy zasiadam na spokojnie i próbuję dogonić teraźniejszość. Takie balansowanie, krok w tył, krok w przód, ale w te dni zbliżam się do normalności. Cokolwiek ona znaczy.
Dziś zapraszam Was na początek czerwca (nie tak daleko, prawda?). Co się wtedy działo? Piękne dni w Lublinie: Miasto Poezji. Miałam zaszczyt uczestniczyć w nich po raz drugi i oprócz tworów stanowiących symbole tych dni poprowadziłam warsztaty dla dzieci.
Na warsztaty wzięłam aparat, ale wszyscy, którzy prowadzili warsztaty dobrze wiedzą, jakie to szaleństwo:) Po pierwsze nie ma czasu na pstrykanie, po drugie jest tak wspaniała atmosfera, że w ogóle się o tym nie myśli, tylko dobrze bawi. A bawiliśmy się fantastycznie szyjąc domki - tworząc małe kolorowe miasteczko. Dzieci były wspaniałe, Panie Nauczycielki wprost urodzone do zawodu, który wykonują, a dzięki uśmiechniętym Wolontariuszkom wszystko poszło sprawnie. Dziękuję wszystkim!
A teraz poetyckie twory. Zaczniemy od liści, które zawisły na wielkim drzewie. Można było sobie pod nim przysiadać i czytać. Na liściach jest Poemat o Lublinie Czechowicza oraz lubelskie legendy.
Domki również z Poematem o Lublinie
I klocki, przy których świetnie się bawiłam:) Literki są ręcznie malowane i to była miła odmiana.
Klocki też były nie lada atrakcją dla Pędzla - z natury dachowca, który przemienił się w klockowca;)
A tu moje warsztatowe Dzieci ze swoimi własnoręcznie wykonanymi domkami:)
Było cudownie!!!