Wiosna jaka jest każdy widzi. Ta wiosna zimowa bardziej mi odpowiadała, bo miało się ochotę na spacery.
Ta, która króluje teraz, jest do przetrwania, gdy buty nie przeciekają. Moje jak na razie mają się dobrze, ale tylko patrzeć, aż zaczną się buntować.
Spacerków nie zaniechałam lecz ograniczyłam na pocztę i po zakupy. Zresztą co to za spacer?! Raczej skoki łani nad kałużami:) Dużo przyjemniej jest zakopać się w domu, szyć, gotować, wieczorem kąpiel i książka.
Wiosna nas nie rozpieszcza, więc trzeba samemu:)
Pana owcę dla Lidzi uszyłam. Też lekko na zmarzniętego wygląda:)
I jeszcze małe zaległości wielkanocne. Wieczorem w Wielki Piątek prowadziłam pisankowe warsztaty w Kazimierzu. Cudowni ludzie, cudowna atmosfera, cudowna zabawa. Nie wiadomo kiedy minął czas i nie zdążyłam nawet wyciągnąć aparatu. Pozostały jedynie zdjęcia pisanek domowo zrobionych dla prezentacji.
Słoneczka Wam życzę!!!