wtorek, 28 kwietnia 2009

Tonacji bordo ciąg dalszy

Dziś tylko kilka zdjęć, bo zabiegana jestem. Te aniołki to ciąg dalszy niedzielnego malowania.
A tu cała grupka w tonacjach bordo
I jeszcze ogromne podziękowania dla Marzanny, od której dostałam kolejne wyróżnienie.
Dziękuję Dobra Kobieto:)
A ja wyróżnienia posyłam dalej do trzech kolejnych Duszyczek:
Violetka
Missy
Koczes
A najchętniej przyznałabym Wszystkim!
Miłego wieczorku:)

niedziela, 26 kwietnia 2009

Niedziela w tonacji bordo

Pchnięta potrzebą zdobycia czasu, rozszerzenia, przezwyciężenia, bycia ponad czasem i bycia z czasem za pan brat, poszperałam trochę w poszukiwaniu definicji. Dowiedziałam się, że czas to rodzaj energii odpowiedzialnej za przestrzeń świata materialnego, a jego jednostką jest porcja energii w odstępie pomiędzy bytem i niebytem. Tych porcji energii zdecydowanie mi brakuje. I co tu począć?

Udało mi się jednak wykraść ten mały odstęp pomiędzy bytem i niebytem i pomalować kilka aniołków ulepionych jeszcze przed Wielkanocą. Odstęp był niewielki, więc poszłam w jedną tonację. Oto efekty:

Ja bawiłam się farbami, a w kuchni panoszył się zapach pieczonego chleba:)

sobota, 25 kwietnia 2009

czwartek, 23 kwietnia 2009

Dzień książki

Dzisiaj Dzień Książki. A ja książki kocham! Więc to po trosze moje święto.
Wróciłam z pracy zmęczona, śpiąca, a tu prezent. Sama go sobie zrobiłam, ale nie sądziłam, że listonosz tak idealnie trafi w ten dzień.
Zamówiłam sobie trzy książki inspirujące
I dwie równie inspirujące - w kuchni
Odłożę je teraz na biurko i przejrzę wieczorkiem. I już nie mogę się doczekać czasu wolnego na szycie, klejenie, wyszywanie, malowanie. I na szaleństwa w kuchni również:)
A poniżej kilka zdjęć z wnętrza książek

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Jaki poniedziałek...

...taki cały tydzień. Wierzę w to tylko w tedy, gdy w poniedziałek wydarzy się coś miłego. W innym wypadku znajduję przysłowia, które nie są w stanie zepsuć mi kolejnych sześciu dni.

A dziś wydarzyło się coś miłego:) A to za sprawą Grażyni, która to z samego rana przyznała mi wyróżnienie. Aż się zarumieniłam...

Dziękuję Kochana!

Ten zaszczyt przekazuję dalej:

Violetka

Marzanna

Kasia

Koczes

Dziergadełka

Eda

Missy

Barbarka

Zasłużyłyście Dziewczyny!

niedziela, 19 kwietnia 2009

Weekend w ogrodzie

Tytuł trochę dla przekory:) Mój ogród ma metr na dwa, jest wybetonowany i usytuowany na drugim piętrze. Ale to mój ogród. Ukochany. Marzenia mam rozległe, z domkiem i wielkim ogrodem. Wiem, co i w którym miejscu będzie rosło, znam każdą roślinkę. W tym moim wymarzonym ogrodzie.
A tymczasem posiałam zioła. Jak co roku bazylię i niezwykłą bazylię cynamonową. Swój żywot rozpoczął też lubczyk, szczypiorek czosnkowy i mięta.
Na mój spacer po ziemię czeka maciejka i kocimiętka dla mojego współlokatora:)
Przycięta jesienią róża wypuszcza już świeże listki. Co roku zaszczyca mnie pięknymi czerwonymi kwiatami.
Lawenda też zaczyna się budzić.
Wczoraj uszyłam nowe siedzisko do mojego leżaka, a dziś rano pobejcowałam go i polakierowałam. Efekt sam mnie zaskoczył. A w południe zasiadłam na nim dostojnie i pozwoliłam słońcu wywoływać piegi. Kocham słońce!
Wiosna w pełni, a na ulice wyszły... opony:)

środa, 15 kwietnia 2009

Poświatecznie

Witajcie Kochani!
Strasznie mi głupio, bo nie zdążyłam złożyć Wam świątecznych życzeń...
Ostatnie dwa dni przed świętami biegałam między kuchnią a aniołami - zamówienie znienacka. A potem pojechałam do rodziców. Odpoczęłam.
Teraz więc Wam życzę dużo słoneczka, codziennych zachwytów z wiosny, zaskoczeń i zauroczeń:)

Poniżej te przedświąteczne anioły:
Babcia Jadzia - prezent na urodziny
i para w połowie krakowska:)
I jeszcze baranki wielkanocne
A to już zdjęcia ze spacerów w mojej ukochanej rodzinnej miejscowości.
Czy te zawilcowe dywany nie są bajeczne?!

wtorek, 7 kwietnia 2009

Kiermasz

I po kiermaszu! Kiedy tak lepiłam, malowałam, lakierowałam i szyłam, dzieliłam swoje życie na przed i po kiermaszu. Dwa dni kiermaszu - w sumie 16 godzin - wczoraj musiałam odreagować, wypocząć, a dziś kilka zdjęć. Niestety nie mogłam odejść od stoiska, więc zdjęć niewiele. Właściwie sama się zdziwiłam, że jedyne, jakie zrobiłam, to te z jedzonkiem... Nie tak to planowałam, ale trudno.
Były wędlinki
i chlebki
i słodkości
Stoisk rękodzielniczych było około 200, ale jak już wspomniałam...
Więc chociaż moje stoisko
Oczywiście nie mogłam sobie odmówić zakupów:) Wszystkie wyroby wyszły spod cudownych dłoni osób niepełnosprawnych

A poniżej prezenty od wspaniałych Wystawców.
Każdy kiermasz dla mnie jest jak spotkanie rodzinne!
Teraz powrót do rzeczywistości, czyli porządki przedświąteczne. Na szczęście je uwielbiam - to jak sprzątanie duszy. A do kiermaszowych dni uśmiecham się z czułością.

czwartek, 2 kwietnia 2009

Kiermaszowo wciąż

Pojutrze kiermasz wielkanocny. W domu z każdego zakamarka zerkają na mnie oczęta kurcząt i baranów - niektóre z wyrzutem, że jeszcze się nimi nie zajęłam, inne z wyrazem ulgi. A mi przydałby się jeszcze miesiąc. Nic to.

Plan ozdóbek wpisany w zeszyt i skrzętnie aktualizowany. Z monotonii wyrwałam się na chwilę i stworzyłam lnianego kurczaka podpatrzonego kiedyś już teraz nie pamiętam gdzie. Kuchennego chyba, bo niby skąd fartuszek? Żałuję, że nie zdążę uszyć podobnych więcej, ale dzięki temu będzie służył za unikat.

A reszta to schnące kurczaczki - na razie zielone. Inny kolor pójdzie w ruch dziś po pracy.

I baranki czekające cierpliwie

Pamiętacie "pudełeczko" ze starej spódnicy? Można je obejrzeć tutaj (klik). W założeniu miało służyć jako ozdoba kiermaszowa z pluszakami w środku, ale zostało zaadaptowane przez mojego współlokatora. Najlepsze jest to, że na podłodze w ogóle go nie interesuje. Na półce owszem. Kot wysokich lotów:)

W nocy dla oderwania się od złotych baranich rogów upiekłam portugalski kukurydziany chlebek. Trafił na moją listę wypróbowanych przepisów do powtórzenia.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...