niedziela, 30 czerwca 2013

Miasto Poezji, czyli powrót do przeszłości:)

Zaległości, zaległości! Normalny człowiek w normalnym życiu żyje w teraźniejszości. A może mi się wydaje?:) Ja mam wrażenie, że wciąż jestem w przeszłości, w innym wymiarze. Nie tak daleko, bym nie wiedziała co to koło, daleko za atari i po zburzeniu Muru Berlińskiego, ale i tak w tyle. A może to sposób na młodość??
Na szczęście od czasu do czasu udaje mi coś pchnąć, przepchnąć, przeskoczyć i odetchnąć. Wtedy zasiadam na spokojnie i próbuję dogonić teraźniejszość. Takie balansowanie, krok w tył, krok w przód, ale w te dni zbliżam się do normalności. Cokolwiek ona znaczy.

Dziś zapraszam Was na początek czerwca (nie tak daleko, prawda?). Co się wtedy działo? Piękne dni w Lublinie: Miasto Poezji. Miałam zaszczyt uczestniczyć w nich po raz drugi i oprócz tworów stanowiących symbole tych dni poprowadziłam warsztaty dla dzieci. 

Na warsztaty wzięłam aparat, ale wszyscy, którzy prowadzili warsztaty dobrze wiedzą, jakie to szaleństwo:) Po pierwsze nie ma czasu na pstrykanie, po drugie jest tak wspaniała atmosfera, że w ogóle się o tym nie myśli, tylko dobrze bawi. A bawiliśmy się fantastycznie szyjąc domki - tworząc małe kolorowe miasteczko. Dzieci były wspaniałe, Panie Nauczycielki wprost urodzone do zawodu, który wykonują, a dzięki uśmiechniętym Wolontariuszkom wszystko poszło sprawnie. Dziękuję wszystkim!

A teraz poetyckie twory. Zaczniemy od liści, które zawisły na wielkim drzewie. Można było sobie pod nim przysiadać i czytać. Na liściach jest Poemat o Lublinie Czechowicza oraz lubelskie legendy.

Domki również z Poematem o Lublinie

I klocki, przy których świetnie się bawiłam:) Literki są ręcznie malowane i to była miła odmiana.
Klocki też były nie lada atrakcją dla Pędzla - z natury dachowca, który przemienił się w klockowca;)
 A tu moje warsztatowe Dzieci ze swoimi własnoręcznie wykonanymi domkami:)

Było cudownie!!!

sobota, 15 czerwca 2013

Ciąg dalszy łowieczek

Uwielbiam łowieczki! Bo dobrze się przy nich bawię:)
Miałam Wam dziś pokazać, co zrobiłam na lubelskie Miasto Poezji, ale to następnym razem. Zabrałam na warsztaty aparat, ale już powinnam nauczyć się, że w takich chwilach nie ma czasu na zajrzenie do torebki:) Na szczęście zawsze znajdzie się ktoś, kto zdjęcia zrobi.
Ale to potem. Dziś owieczki.

środa, 5 czerwca 2013

Łowieczka:)

Jak ja kocham grochy! Też tak macie? Nie wiem, co w nich takiego jest, że wzbudzają uczucia:) 
Małe, duże, średnie i zdecydowanie okrągłe-niby nic, a tu proszę. Nawet czarne są radosne.
Tym razem nie czarne, a czerwone. I jak tu się nie uśmiechać?:)


I kilka nowych kuchennych tabliczek



Ściskam Was słonecznie:)

wtorek, 4 czerwca 2013

Zachowam się dziś jak pogoda lub jak kwiecień. 
Lub jak pogoda w kwietniu, który to przeplata trochę zimy, trochę lata. 
Na szczęście śnieg nie pada, ale co to w ogóle za pogoda jest?! Rano słońce aż miło, tuż przed południem trzeba światła zaświecać, bo ściana deszczu za oknem, chwilę potem błękitne niebo, potem grzmot, ciemno, słońce i deszcz w słońcu. Oszaleć można. Zwłaszcza gdy postanowiło się z rana zrobić pranie i wysuszyć je na balkonie:)
To się kobieta dziś nabiegała!

O czym to ja...? A tak! O przeplataniu.
Dziś różności: długie uszy, duży brzuch, nieco anielskości i mój osobisty słodziak:)
Miłego wieczoru!





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...