sobota, 30 października 2010

To i owo

Nie wiedziałam, jaki tytuł nadać dzisiejszej notce, 
bo jedno do drugiego nie pasuje.
Ale chciałam Wam pokazać moje wczorajsze poczynania. 
Poczynione zanim jakieś choróbsko mnie nie rozłożyło na łopatki.
Wrzucam zdjęcia i zakopuję się pod kołderkę.

Anioł strażak. A dokładniej anielina.
Ciekawe, czy gasi, czy też roznieca pożary tą swoją 
płomiennie rudą fryzurą:)
I wieńce na groby Najbliższych.
Dużo zdrówka Wam i przy okazji sobie życzę:)

środa, 27 października 2010

Kłapousia piątka

Skończyłam pięć kolejnych króliczków. Z moich notatek wynika, że dwa z nich przekroczyły liczbę 150 przeze mnie uszytych. 
Odpowiadając na padające od czasu do czasu pytanie, czy mi się już nie znudziły, odpowiadam: w żadnym razie! Będą więc kolejne:)

A tak poza tym, to wszystko u mnie w porządku. Zdrówko jest, uśmiech też i spokój. I praca, bez której nie potrafiłabym funkcjonować. Moja Babcia mawia, że największe przekleństwo to: "Obyś nie mógł pracować". Ach, znam takich, dla których to najlepsze życzenia, ale ja poczułabym się urażona:)
Dementuję plotki, że wciąż pracuję. A wcale bo nie! Po pierwsze kocham to, co robię, więc co to za praca?:). Po drugie wieczory są tylko dla mnie. Dobry film, miła kąpiel, maseczka na twarz, słowa wpisywane w pamiętnik, list do Siostry, kot na kolanach, wyjście do kina lub by potańczyć (dyskoteka brzmi zbyt młodzieżowo, potańcówka zbyt staro, a ja kocham tango, salsę, sambę i wszystko, co gorące!). I obojętnie, jak wieczór się potoczy, zawsze kończy się książką-w ostatnich dniach Sagą Millennium.
Odpoczywam Kochani, odpoczywam:)

I wreszcie zdjęcia całej piątki w różnych konfiguracjach.




piątek, 22 października 2010

Anioły i koty

Ostatnio sporo czasu spędzam nad ArtStacją i niewiele go zostaje na robótki. Ale to miłe spędzony czas:)
Udało mi się wydziergać jednak co nieco.
Nieco aniołków
... i nieco kotków
Reszta jak zwykle w różnych fazach.

I z innej beczki. Pamiętacie Stracha, którego uszyłam na zlecenie mojej ulubionej biblioteki dla Pani Małgorzaty Strzałkowskiej-pisarki dziecięcej? TUTAJ.
Tu Strach wreszcie ze swoją Właścicielką:)
(zdjęcie zapożyczone ze strony biblioteki)

Słonecznego weekedu Kochane:)

niedziela, 17 października 2010

Szewc bez butów

...już nie chodzi:) Nie wiem, ile już toreb na zakupy uszyłam, ale wiem, że żadnej dla siebie.
Coś trzeba było z tym zrobić, więc zrobiłam. Wczoraj wieczorkiem.
Wrzucam zdjęcia i pędzę na zakupy!
Słonecznej niedzieli Wam życzę*

sobota, 16 października 2010

Patriotycznie

Piękna ta nasza jesień! Słonecznie, kolorowo i bajecznie-aż chce się rano wstać i działać:)
Dziś znów maszyna do szycia rozstawiona i mruga do mnie. 
Zalotna przyjaciółka.

Zostałam poproszona o uszycie trzech króliczków dla dzieci, które pierwszy raz przylecą do Polski. Króliczki miały być w naszych narodowych barwach i z imionami.
Sami oceńcie, czy mi się udało.


Ten niebieski przystojniak do kupienia na blogu Artyści Dzieciom.
Zachęcam Dobre Duszyczki do dołączenia do nas. Mamy już mickiewiczowską liczbę 44 współpracujących Artystów! Udało nam się kupić kolejny indeks-tym razem dla Sebastiana.

Ponawiam zaproszenie na kawę i ciasteczka z czekoladą
Wspaniale mi się z Wami odpoczywa:)
Miłego dnia Kochani***

niedziela, 10 października 2010

Zdążyłam:)

Chciałam dziś zamieścić notkę, bo nie co dzień jest taka data:)
10.10.10
Tak więc w biegu wykończyłam króliczki, by móc je dołączyć.
Uwaga! Żadne zwierze nie ucierpiało!




sobota, 9 października 2010

Magnesy

Właśnie odfajkowałam z listy zamówień magnesy. 
Za chwilkę biorę się za broszki.
Ale najpierw kawa. Napije się ktoś ze mną?
Mam pyszne ciasteczka owsiane, czyli odchudzające, jak twierdzi mój Syn:)











czwartek, 7 października 2010

Nowe zwierzątka

Nie takie żywe, tylko spod moich paluszków.
Ale zanim Wam je pokażę, zobaczcie kawałek zrzutu mojego ekranu-przyłapałam cały zestaw szósteczek:)
Zauważyłyście, że zmieniłam blogowy image?
  Teraz zwierzątka: kilka kotków.

Dwa królisie.
Inne się szyją.
Pomyślałam, że pokażę Wam, gdzie pracuję.
To mój kącik biurkowo-wszystkowy:)
I tak w ogóle to mam dziś baaardzo miły dzień!
Więc na obiad czekoladowe naleśniki z powidłami i śmietanką:)
Buziaki***




poniedziałek, 4 października 2010

Na zakupy z torbiszczem

Wrzucam torby i wracam do malowania.
Wszystkie jadą do Warszawy. Część motywów Wam znanych, część nowych.
Miłego dnia i tygodnia Wam życzę:)

 
 
 Zapraszam (TUTAJ) na ciasteczka Lady Mokate.

sobota, 2 października 2010

Znak życia

Dawno mnie tu nie było.
Zaparzyłam sobie kawę (kiedy ostatni raz piłam w spokoju kawę?) i słucham szlagierów wygrywanych na akordeonie-dziś wesele na osiedlu. Piję kawę i podśpiewuję "Pukam, pukam w okieneczko...". Pędzel na mnie krzywo patrzy, ale póki nie prycha, nie mam zamiaru się tym przejmować.
Utknęłam w zamówieniach na placu budowy. Mam już wreszcie ukochane, wymarzone nowe okna i nie mogę się na nie napatrzyć:) Kto by pomyślał, że kawałki szkła osadzone w plastikowych ramach potrafią tak uszczęśliwić istotę ludzką?!

Niewiele mogę Wam dziś pokazać, bo wiele tworów jest w powijakach. Szykuję dwie paczuszki wielorakie do dwóch warszawskich galerii. Pudła stoją prawie puste, na każdym karteczka z listą do zapakowania. Mam nadzieję, że dziś i jutro uda mi się sporą część odfajkować.

Aniołki weselne. Miały być z dodatkiem motywu krówki i pieska.
I jeszcze dwie pary niemal bliźniacze.
 
Dwa aniołki z kotem (będzie więcej)
W zeszłym tygodniu brałam udział w kiermaszu kulinarnym. A właściwie jedynie moje wypieki, bo je tylko zaniosłam, a sama wróciłam ze smutkiem do domu, by pogrążyć się w okiennym gruzie. Pieczone w ekstremalnych warunkach, chleby wyrabiane w miednicy na podłodze w pokoju, ciastka wałkowane w pozbawionej wszystkiego kuchni. Kuchnia ekstremalna:) 
Przepisy w wolnej chwili wklepię na mój blog kulinarny.
 Wczoraj miałam cudownych gości - wpadła do mnie Sylwia z mężem. Drobna śliczna radosna istotka. Wnieśli powiew wiosny do mojej lakierni (lakierowałam anioły). Przywiozła mi ślicznego filcowego kwiatuszka z ptaszkiem. Dziękuję Kochana i zapraszam ponownie!
I jeszcze kilka zdjęć z placu budowy. Pędzel pokochał okna od pierwszego wejrzenia - moja krew! - i spędził na nich noc.
Tu w oczekiwaniu na jedzonko.
I jeszcze wielka ziejąca pustką dziura.
 Oknami w pełnej krasie pochwalę się, jak już będą firaneczki. Kiedy? - pojęcia nie mam.
Dziękuję Kochane za odwiedziny i miłego weekendu Wam życzę:)
Buziaki nadziewane słońcem***

Ps. Znowu coś namieszali w blogspocie. Czy oni nie mogą siedzieć spokojnie?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...