Zakwitła moja maciejka. Szkoda, że kwiaty rozkwitają tylko nocą, bo nie mogę Wam ich pokazać. I nie mogę przenieść w słowach zapachu, jaki uwalniają. Ustawiłam je tak, by nocny wiatr wdmuchiwał ten nieziemski zapach do pokoju prosto na mnie. Po skończonej pracy otulam się kołdrą, włączam lampkę, otwieram książkę i wyciszam się.
Nieziemska aromaterapia mola książkowego:)
Nadal u mnie produkcja hurtowa. Biegam z wiertarką i szlifierką pomiędzy puszkami z farbą i lakierem lub przysiadam przy maszynie do szycia. Po każdej turze pakuję pudła i biegnę na pocztę. Panie zza okienka uśmiechają się. Nie wiem, czy nerwowo, czy z zaciekawieniem, czy może z politowaniem. Patrząc z boku można sądzić, że wysyłam w świat kawałki swojego życia. I w sumie tak właśnie jest.
To, co już znacie, znów Wam oszczędzę. Powstało kilka aniołów i nowe wzory tabliczek.
Pani dentystka
Anioły weselne
I tabliczki
Udało mi się uchwycić grajka na Starówce.
Czyż nie jest magiczny?!
I jeszcze troszkę Pędzla, bo jakżeby inaczej:)
Zbliża się weekend. Miłych i słonecznych dni Kochani***