Pchnięta potrzebą zdobycia czasu, rozszerzenia, przezwyciężenia, bycia ponad czasem i bycia z czasem za pan brat, poszperałam trochę w poszukiwaniu definicji. Dowiedziałam się, że czas to rodzaj energii odpowiedzialnej za przestrzeń świata materialnego, a jego jednostką jest porcja energii w odstępie pomiędzy bytem i niebytem. Tych porcji energii zdecydowanie mi brakuje. I co tu począć?
Udało mi się jednak wykraść ten mały odstęp pomiędzy bytem i niebytem i pomalować kilka aniołków ulepionych jeszcze przed Wielkanocą. Odstęp był niewielki, więc poszłam w jedną tonację. Oto efekty:
Ja bawiłam się farbami, a w kuchni panoszył się zapach pieczonego chleba:)
anioły prześliczne!!! Piękne twarzyczki mają, takie urocze:-))
OdpowiedzUsuńA chlebek wygląda smakowicie!!! Ja jeszcze jakiś czas temu piekłam, a teraz już mi na to czasu nie starcza... Ciasto wyrabiałam ręcznie, w maszynce do pieczenia chleba pewnie byłoby szybciej, ale nie mam takowej... Uwielbiałam patrzeć jak rośnie:-)))))
twórczo tu u Ciebie ostatnio... a Anioły jak zwykle otulone magią :-)) przesyłam gorące pozdrowienia :*:*
OdpowiedzUsuń