Dzisiejszy dzień minął na przyjemnych obowiązkach rodzicielskich. Większość dnia kropiło, co utrzymało w domu mojego młodego włóczykija i był skazany na mnie:) Było baaardzo miło.
W całym tym lenistwie przygotowywałam paczuszki dla moich konkursowych Dziewcząt. Brakuje mi trzech rzeczy, by pójść na pocztę: pudełek, które jutro wysępię w sklepie, igły do maszyny, która złośliwie złamała się tuż przed końcem robótki i białej wstążeczki do uwieńczenia dziełka małego - to też jutro zdobędę. Jutro wieczorkiem więc paczuszki gotowe staną na komodzie w przedpokoju gotowe do wtorkowego wymarszu:)
Udało mi się wreszcie skończyć szafkę kuchenną. Stała smutna pomalowana na biało od dwóch tygodni. W piątek dotarły do mnie zamówione serwetki i klej do decoupage, więc zakryłam wystające śrubki w kuchni i cieszę oczy.

